Swoją podróż z językiem angielskim rozpoczęłam w wieku 3 lat kiedy to moja Mama zapisała mnie na zajęcia językowe i sama zaczęła ze mną na nie uczęszczać, pisała za mnie, prowadziła mój dziennik lekcji … nic dziwnego, w wieku 3 lat, chyba jak każde zdrowe wesołe dziecko, nauka języka była dla mnie czystą niekontrolowaną jazdą bez trzymanki, małpowaniem lektora, imitacją dźwięków, stąd jakakolwiek próba przywiązania mnie do ławki z długopisem w ręku i kartką przed sobą celem naniesienia na nią kilku pozornie niewinnych liter tworzących względnie poprawny termin w języku angielskim, z pewnością zakończyłaby się fiaskiem. Szkoła podstawowa, liceum … język angielski towarzyszył mi przez wszystkie te lata, był dla mnie swoistą oczywistością, nabywałam kolejne umiejętności językowe z niezwykłą łatwością i , wtedy tak mi się wydawało, minimalnym wysiłkiem.
STUDIA…
W końcu, nadszedł czas wyboru dalszej ścieżki rozwoju po liceum … marzyłam o medycynie, w szczególności neurologii, ale ponieważ ‘obudziłam się za późno’, skąd my to znamy, moje wyniki egzaminów maturalnych nie pozwoliły startować dalej na studia medyczne, a że z języka angielskiego byłam nawet zwolniona na maturze w związku z wyróżnieniami na wygranych wcześniej olimpiadach, stwierdziłam po krótkim namyśle, że pójdę w to! Pójdę w język! Od mówienia do działania minęły milisekundy, złożyłam w te pędy papiery w różnych miastach Polski, na studia z zakresu Neofilologii i dostałam się praktycznie wszędzie, na niektórych uczelniach nawet z wyróżnieniem, z czego cieszyłam się ogromnie i duma mnie rozpierała.
Wybrałam Uniwersytet Wrocławski, kier. Neofilologia – Psycholingwistyka, na początku (chyba jak każdy żółtodziób na studiach) potrzebowałam przysłowiowej chwili, aby wygodnie rozsiąść się w nowej sytuacji, nowych okolicznościach, i tak w nich zostałam przez kolejne 3 lata aż do uzyskania tytułu licencjusza. Jednak już na drugim roku studiów ‘dojrzałam’ do tego, aby uderzyć się w pierś i wrócić myślami do medycyny, neurologii … jak widać, jestem stała w uczuciach 🙂
I w ten oto sposób z Wrocławia przeniosłam się do Poznania na studia mgr z zakresu Neurolingwistyki (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza), myślałam, że pęknę z radości! W końcu! Bliżej medycyny! Neurolingwistyka okazała się moim konikiem, badania eeg, tms, szukanie drugiego i trzeciego języka w mózgu, itd. Mój świat, moje zabawki 🙂
Dwa lata magisterki minęły jak przysłowiowy jeden dzień, szybka obrona pracy magisterskiej, którą napisałam z ogromnym zaangażowaniem i w niewątpliwym niedosycie, co skutkowało chęcią rozpoczęcia studiów doktoranckich, aby pociągnąć rozpoczęte tematy, lekko jedynie muśnięte kilkoma linijkami w pracy magisterskiej.
TŁUMACZENIA…
Chęć rozpoczęcia studiów doktoranckich bardzo szybko przegrała z zauroczeniem tłumaczeniami pisemnymi i ustnymi z zakresu medycyny, które z kolei pojawiły się na mojej ścieżce rozwoju tak naprawdę zupełnie przypadkowo, dzięki dr hab. Annie Kiryluk (pediatra, genetyk), której polecono pocztą pantoflową moją osobę, i na pierwszym spotkaniu to była miłość od pierwszego wejrzenia 🙂 Dr Kiryluk bardzo szybko zauważyła we mnie duży potencjał a i ja dzięki Pani Doktor uświadomiłam sobie, że to właśnie to chcę robić i w tym jestem naprawdę dobra … w tłumaczeniach tekstów naukowych medycznych… tym bardziej, że zostałam zarzucona tekstami o wadach wrodzonych (genetyka), co nie jest tak prostą sprawą (tym bardziej dla tych mniej doświadczonych tłumaczy na początku swojej kariery, a wtedy w takim miejscu właśnie byłam), bardzo szybko zdecydowałam, że doktorat nie jest dla mnie, złożyłam papiery na kolejne studia, studia dla tłumaczy specjalistycznych, dostałam się bez żadnego problemu a i z jakim entuzjazmem, błyskiem w oku i cudowną motywacją! 2 lata minęły, studia skończone … godziny praktyk w kabinach tłumaczeniowych, godziny kontemplacji nad tekstami, przekładami, korektami … zajarałam się! Zakochałam miłością najczystszą! 🙂
Od tamtej chwili moje życie zawodowe kręciło się głównie wokół tłumaczeń medycznych z zakresu genetyki, neurologii, gastroskopii, oraz szeroko rozumianej onkologii, aż pewnego dnia zgłosił się do mnie student kierunku Optometria z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu z prośbą o przetłumaczenie na język angielski streszczenia pracy magisterskiej, oczywiście podjęłam się tego zlecenia. I bach! Stało się! Tłumaczenie tego streszczenia okazało się dla mnie niezwykle ciekawym obszarem a optometria bardzo szybko stała się dla mnie okrutnie ciekawą dziedziną, co doprowadziło mnie w bardzo krótkim czasie do Pracowni Fizyki Widzenia i Optometrii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie otrzymałam propozycję poprowadzenia innowatorskiego wówczas przedmiotu English in Vision Science – Język Angielski Specjalistyczny w Nauce o Widzeniu. Nawet przez chwilę nie miałam wątpliwości, że chcę w to wejść.
DZIAŁALNOŚĆ AKADEMICKA…
I tak się stało … szereg wykładów dla studentów Optyki Okularowej, Akustyki, i Optometrii, dyżury dla studentów, pomoc w pisaniu prac mgr po angielsku, wyjazdy służbowe zagraniczne, analiza anglojęzycznych artykułów z zakresu optometrii i okulistyki … niezliczone konsultacje ze specjalistami ochrony wzroku (dr Robert Szuba, dr Andrzej Styszyński, dr Monika Czaińska, dr Paulina Pyżalska, mgr Paweł Nawrot, mgr Sylwia Kropacz-Sobkowiak, i wielu innych, dzięki ogromne Kochani!).
I w ten oto sposób przedmiot English in Vision Science tak niepozornie raczkujący te kilka lat temu, rozrósł się do rozmiarów przedmiotu niezwykle popularnego, interdyscyplinarnego i bardzo mocno ugruntowanego w systemie nauczania wyższego, z czego jestem ogromnie dumna.
SZKOLENIA…
Przyszedł czas na wyjście z moim przedmiotem poza mury uniwersytetu, co skutkowało rozpoczęciem szkoleń jednodniowych z zakresu English in Vision Science, które zaczęłam prowadzić dla optometrystów w wybranych miastach Polski … Wrocław, Warszawa, Katowice, Poznań, Gdańsk, itd. Istny maraton ale za to jak pięknie motywujący, budujący, i ta myśl z tyłu głowy … tak Agata to dobry kierunek, czekaliśmy na to i chcemy więcej!
I w ten oto sposób do tej pory bardzo chętnie podróżuję po całej Polsce i spotykam się z optometrystami, asystentami sprzedaży w salonach optycznych i wymieniamy się swoimi doświadczeniami, wiedzą, praktyką, a przede wszystkim daję z siebie wszystko, aby uczestników moich szkoleń wyposażyć w umiejętności językowe werbalne oraz niewerbalne niezbędne w kontakcie z pacjentem i klientem anglojęzycznym.
W tym miejscu nie mogłabym nie wspomnieć o mojej współpracy z Polskim Towarzystwem Optometrii i Optyki (PTOO). Nasze wspólne działania miały swój początek w 2015 roku, kiedy specjaliści ochrony wzroku zarówno ci zrzeszeni jak i niezrzeszeni z PTOO mogli skorzystać z pierwszego w Polsce szkolenia online English In Vision Science (online webinars). Szkolenie okazało się strzałem w dzięsiątkę, co owocowało kolejnymi edycjami w następnych latach.
Na przełomie ostatnich lat mojej działalności szkoleniowej (szkolenia stacjonarne), bardzo wyraźnie zarysowała się w mojej głowie potrzeba podzielenia szkolenia na dwa osobne (aczkolwiek w pewnych aspektach wzajemnie się uzupełniające) moduły:
EVS Lab Coaching
- Moduł dla Specjalisty Ochrony Wzroku – Kompleksowa Obsługa Pacjenta Anglojęzycznego w Gabinecie
- Moduł dla Asystenta Sprzedaży – Kompleksowa Obsługa Pacjenta Anglojęzycznego w Salonie Optycznym
Podział ten sprawdził się bardzo dobrze w praktyce i cieszy się nieustannie dużym zainteresowaniem wśród optometrystów i asystentów sprzedaży. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić Państwa do udziału w moich szkoleniach, śledźcie informacje na mojej stronie dot. terminów najbliższych szkoleń, będzie mi bardzo miło móc poznać Państwa osobiście!